Wstrząśnięty dzisiejszymi doniesieniami Doroty Kani, które nie dziwota odbiły się głośnym echem w Polskim Radiu, postanowiłem na własną rękę ocenić stan zagrożenia. Pełen obaw odwiedziłem stronę Polskiej Grupy przy Zjednoczonym Instytucie Badań Jądrowych w Dubnej
(adres tylko do wiadomości osób o żelaznych nerwach, wejście wyłącznie na własną odpowiedzialność: http://poland.jinr.ru/index.php?lng=pl )
Rzeczywistość przerosła wszelkie oczekiwania. Zgroza. Z troską o zdrowie czytających podam tylko część informacji, z działu tych wstępnych:
Polska jest członkiem-założycielem Instytutu i aktywnie uczestniczy w jego pracach.
W ZIBJ pracowało ponad 450 osób z naszego kraju, obroniono ponad 100 prac doktorskich i zrobiono ponad 40 habilitacji.
Zapewne czytelnicy przecierają teraz oczy. Toż to prawdziwa armia, a instytut jest niczym innym jak wylęgarnią wyjątkowo inteligentnych, wrogich agentów.
Ale na tym nie koniec złych wiadomości.
Obecnie polski udział w pracach ZIBJ opiera się na grupie tzw. rezydentów - wysokiej klasy specjalistów, przebywających w Dubnej na długich kontraktach, wokół których skupiają się młodzi fizycy oddelegowani do Dubnej oraz naukowcy, studenci i doktoranci przyjeżdżający na krótkie pobyty (1-4 tygodnie). Każdego roku przyjeżdża z Polski do ZIBJ na delegacje od 60 do 80 fizyków i specjalistów oraz ponad 70 studentów, doktorantów, uczniów i nauczycieli.
Tak. Tryby wciąż mielą, zagrożenie bynajmniej nie maleje.
Polscy pracownicy z ZIBJ oraz współpracujący z Instytutem naukowcy z kraju uczestniczą we wszystkich trzech podstawowych obszarach działalności instytutu:
-fundamentalne badania naukowe w dziedzinie fizyki cząstek elementarnych, fizyki jądrowej i fizyki fazy skondensowanej materii,
- rozwój i wdrażanie wysokich technologii,
- edukacja.
Niestety. Mają dostęp do najnowszych, najbardziej tajnych technologii. Agent jej Królewskiej Mości, niejaki James Bond, to przy nich mały pikuś.
W tym świetle, wołanie polskich patriotów „Jarosław Polskę zbaw”, nabiera nowego, donioślejszego znaczenia.